ŚWIAT POLIGRAFII 03/2012 „Beztroska drukarzy była olbrzymia”

Poligrafia w cieniu bankructw
 
„Beztroska drukarzy była olbrzymia”


W poszukiwaniu interesującego rozmówcy trafiliśmy tym razem do dystrybutora maszyn i urządzeń poligraficznych, firmy Avargraf, gdzie mieliśmy okazję porozmawiać ze Sławomirem Kugaudo.

Jak podsumowałby Pan rok 2011?


Sławomir Kugaudo: Był on zdecydowanie cięższym gospodarczo rokiem z racji umiejscowienia w trakcie zaawansowanego kryzysu. Nie było w nim jednak mocnych widocznych zmian i przełomów, wszyscy działaliśmy dość mocno zachowawczo. Większość firm wzmocniło swoje konta tworząc bardzo pokaĽne depozyty, zabrakło odwagi i wstrzymano decyzje inwestycyjne, banki z racji ostrożności własnej i pewnego wycofania przedsiębiorców udzielały mniej kredytów, co wspólnie świadczy o zastoju. Poligrafia znalazła się w tym momencie w jeszcze trudniejszym położeniu. Specyfika tej branży powoduje, że najpierw ruszyć muszą inne gałęzie przemysłu, które pociągną za sobą poligrafie. Między innymi to było i jest powodem coraz częściej pojawiających się problemów przedsiębiorstw poligraficznych. Widoczna jest zwiększona liczba bankructw nawet największych firm, co absolutnie nie cieszy i rzuca cień na całą branże, która jako całość oceniana jest dość nisko. Na początku tego roku podano prognozy mówiące, że wskaĽnik bankructw wyniesie około 3% wszystkich przedsiębiorstw poligraficznych. Jest to więc zastraszająca skala zjawiska. Inne branże poradziły sobie lepiej i jakimś cudem znalazły pieniądze, a w poligrafii okazało się, że brakuje środków i płynności finansowej. 

Poligrafia była traktowana po macoszemu?
SK: Nie wiem czy możemy powiedzieć to w ten sposób. Trudno się zgodzić z polityką, w której termin płatności to 90, 120 czy 180 dni, a odbiorca mimo wszystko spóĽniają się z uregulowaniem należności. Dużym błędem było zaostrzenie konkurencji w tym obszarze. Początkowo wydłużano terminy płatności, póĽniej minimalizowano poziom cen i z czasem okazało się, że takiego połączenia tych dwóch czynników żadne przedsiębiorstwo nie jest w stanie przełknąć i normalnie przy tym funkcjonować. Tak licytowano się terminami i cenami, że pominięto przy tym wskaĽnik bezpieczeństwa transakcyjnego. Paradoksalnie, wcześniej w poligrafii panowały z kolei nienormalnie wysokie stopy zysku.

Czy brak jest narzędzi finansowych dla poligrafii?
SK: Na pewno istniejące narzędzia są trudne do wykorzystania, biorąc pod uwagę ich koszt oraz ograniczoną dostępność. Każde załamanie rynku bardzo szybko uderza w rynek poligraficzny m.in. przez ograniczenia czy całkowite wstrzymanie finansowania. Ostatnio dość mocno wzrastał również jego koszt, dlatego wielu firm po prostu nie było stać na korzystanie z tych narzędzi. Między innymi to właśnie odbiło się na kondycji poszczególnych drukarni.

Czy poligrafii brak instynktu samozachowawczego?
SK: Beztroska drukarzy była olbrzymia i należy to powiedzieć otwarcie. Zamawiający chodzili od drukarni do drukarni produkując długi. Kolejni drukarze wierzyli, że mimo, że klient wcześniej nie płaci innym, to oni otrzymają swoje wynagrodzenie. Nie wiem z czego wynikała ta wiara, ale na pewno nikomu ona na dobre nie wyszła. Dokładnie ta sama sytuacja dotyczy dostawców dla poligrafii z ta różnicą, że np. firmy papiernicze umiały zmobilizować się w ramach branży i choć trochę zminimalizować zjawisko naciągactwa. Myślę że opamiętanie przyjdzie z czasem. Jeśli poszczególne bankructwa będą przedstawiane w mediach, a wiadomości o nich ogólnodostępne, to na pewno skłonią one do refleksji.

Zmieńmy temat. Jaki był dla Was zeszły rok?
SK: 2011 był na pewno trudnym rokiem. Musieliśmy szukać nowych rozwiązań, między innymi dlatego powstał koncept np. maszyn używanych. Sytuacja była podobna, co w roku 2010. Zanotowaliśmy pewien spadek sprzedaży, ale wydaje się, że jesteśmy nieĽle przygotowani do roku 2012. Trwają jeszcze programy unijne, które muszą zostać zakończone i rozliczone w określonym czasie.  

Czy dotacje unijne odgrywały znaczącą rolę dla kształtu Waszego biznesu?
SK: Na pewno były pewnego rodzaju wsparciem, ale nie jestem przekonany o ich jakimś szczególnym wpływie. Wysiłek związany z przygotowaniem formalności mógłby być czasem wykorzystany na innych polach. Biurokracja związana z pozyskaniem finansowania jest dużym utrudnieniem, zdecydowanie można byłoby uprościć wiele procesów i tym ułatwić przedsiębiorcom pozyskiwanie funduszy UE. 

Czy na przestrzeni ostatniego roku zmieniło się coś  w temacie dostawców, których reprezentujecie?

SK: Tu dużych zmian nie ma, choć coraz częściej czujemy oddech naszej konkurencji, ponieważ widzimy, że są oni również zainteresowani naszymi dostawcami. Wprowadza to pewien wątek niepewności i nie jest oczywiście sprawą pozytywną, poza potwierdzeniem słuszności podejmowanych przez nas wyborów.  U kilku producentów maszyn i materiałów, z którymi współpracujemy, widzieliśmy starania naszych konkurentów. Wprawdzie nie dziwiło nas to bardzo, bo my swoich wyborów dokonywaliśmy bardzo świadomie, co nie znaczy, że nie należy bronić się przed takimi działaniami.

Czy któryś z Waszych dostawców ma kłopoty?
SK: Zmieniliśmy dostawcę laminatorów. Hiszpańska firma niestety nie przetrwała zawieruchy kryzysowej, więc trudno było kontynuować współpracę. Ograniczyli oni ofertę maszyn z 8 do 1 modelu. W zamian zdecydowaliśmy się na dystrybucję włoskich laminatorów. Do tej pory, w tym krótkim czasie, sprzedaliśmy już trzy urządzenia, choć nie są to urządzenia np. w porównaniu z chińską produkcją najtańsze, są za to dużo od nich solidniejsze.

Co było Waszym hitem sprzedażowym w zeszłym roku?
SK:
Wydaje się ze bardzo równo sprzedajemy cały czas krajarki. Rynek je bardzo dobrze przyjmuje. Są one urządzeniami dla najlepszych drukarń i najbardziej wymagających odbiorców.  W grudniu dostarczyliśmy dwa urządzenia do Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Trafiły tam dwie krajarki z uchylnym siodłem, które może być pochylane i skręcane na boki. 

 

http://swiatpoligrafii.pl/index.php/wywiady/41/slawomir-kugaudo